Jak powinniśmy czuć się w związku – zupełnie swobodnie, czy też musimy mieć określone granice? Niektóre pary wyznają zasadę, że warto jest mówić sobie praktycznie o wszystkim. Dowiedziono jednak, że istnieją pewne sytuacje, o których druga osoba będąca z nami w związku wcale nie musi wiedzieć. Utarło się bowiem przekonanie, że ukrywanie swoich problemów przed drugą osobą, nie dzielenie się z nią swoimi słabościami i wątpliwościami, jest przejawem egoizmu. Co więcej, twierdzi się, że powinniśmy kochać się zarówno za zalety, jak i niedoskonałości. Zgodnie z tymi twierdzeniami można wysnuć wniosek, że w związku obie osoby powinny, za wszelką cenę, mówić sobie o wszystkim i każdą czynność wykonywać w swojej asyście. „Skoro partner musi akceptować mnie taką, jaką jestem, to dlaczego nie mogę codziennie chodzić w rozciągniętych dresach, tłustych włosach i nieogolonych nogach” lub „Skoro już jesteśmy po ślubie, to mogę pozwolić sobie na piwo przed telewizorem… albo dziesięć. I nic nie ćwiczyć, bo mężczyzna ze swojego brzucha powinien być dumny!”. Czy jest tak naprawdę? Czy nie ma sfer na tyle intymnych, że można zachować je jedynie dla siebie? Jak się okazuje – tak, bo nadmiar intymności może być zdecydowanie szkodliwy.

Wstydliwa fizjologia

Fizjologiczny aspekt naszej natury jest tym, co zdecydowanie powinniśmy zachować dla siebie – a przynajmniej na pewno najbardziej krępujące historie. Zauważmy bowiem ciekawą rzecz – na samym początku związku ludzie bardzo się pilnują, by nie mówić o swoich problemach natury somatycznej. Jeżeli już wymigują się od randki, to tłumaczą to nagłym wyjazdem bądź chorobą (o której mówią zresztą bardzo ogólnie) – nigdy jednak nie rzucają drugiej osobie w twarz, że nie zdążyły ogolić nóg czy też mają okres. Starania kobiet o dobry wygląd powinny być ich tajemnicą. Inaczej mówiąc – jeżeli się depilujesz, idziesz na masaż cellulitu bądź wyrywasz sobie brwi, to możesz opowiedzieć o tym swojej przyjaciółce, ale Twój mężczyzna nie musi znać takich szczegółów z Twojego życia. Są też inne, masowo popełniane błędy (o zgrozo, najczęściej przez kobiety!) takie jak: informowanie o zamiarze zmiany podpaski, pranie przy partnerze bielizny poplamionej krwią menstruacyjną, załatwianie przy sobie wszystkich potrzeb fizjologicznych, bądź dłubanie wykałaczką w zębach.

Autonomia w związku

Nawet najbardziej kochający się i seksualnie dopasowany związek może nie znieść ciągłego przekraczania granic i odzierania drugiej osoby z tajemnicy i intymności. Warto wpuścić partnera do naszego życia, zwierzać się z wielu problemów, ufać mu bezgranicznie i go kochać – jednakże w każdym z tych przypadków należy przy tym zachować autonomię. To właśnie z powodu rutyny i nadmiernego eksponowania własnych przywar i cielesności przestaje nam smakować seks. Tracimy zainteresowanie drugą osobą i jej ciałem, całkowicie opada napięcie, a sama relacja staje się niezwykle uboga. Każda osoba w związku powinna być jednostką niezależną, wytwarzającą wokół siebie aurę tajemnicy. Dzięki temu możliwe jest długotrwałe utrzymanie wzajemnej fascynacji, wolne poznawanie się, zaskakiwanie w różnych sytuacjach. Co się dzieje, kiedy odkrywamy wszystkie karty, gdy nasze ciało i dusza nie stanowią już zagadki ani wyzwania? Wtedy wszystko traci swój czar – chodzenie nago po domu okazuje się czymś zupełnie normalnym, a wspólna kąpiel – niczym, co mogłoby wywołać szczególne zainteresowanie. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni muszą nauczyć się „dawkowania” takich przeżyć.

Własna przestrzeń

To oczywiste, że niektórzy potrzebują własnej przestrzeni zdecydowanie więcej, a inni – mniej. Różnimy się pod względem preferencji i to, co dla jednego będzie już wolnością, dla innego może okazać się więzieniem w klatce. Pasjonata nigdy nie zamkniesz w domu i nie będziesz wypuszczać go z niego raz na tydzień. Kiedy potrzeby dwojga ludzi spotykają się – wówczas mają oni szansę na stworzenie relacji idealnej. Rozbieżności także nie przekreślają możliwości. Wystarczy dobra wola do tego, by rozpocząć pracę nad sobą i satysfakcjonującym związkiem, który może trwać jeszcze wiele lat.